powrót do bloga

Nowy Jork Luksusu | Mniej znaczy mniej. Nic więcej

 

Nowy Jork jest pewny siebie, inteligentny, elegancki, nieszablonowy. Wciąż jeszcze młody, lecz z pewnością ugruntowany. Hedonistyczny, ekstrawagancki, otwarty. Szanuje klasykę, czerpie z Art Deco, nobilituje sztukę. Jest kosztowny, ale zna granice dobrego smaku. Potrafi zawrócić w głowie, sprawić, że gdy znika już po chwili pojawia się tęsknota, tęsknota za czymś więcej. Sam w sobie, jest czymś więcej. New American Classic Style, kierunek w architekturze, który na stałe już wpisał się w kanon najbardziej pożądanych trendów wnętrzarskich wśród luksusowych odbiorców. Styl, który jest kwintesencją Nowego Jorku, ale już dawno wyszedł poza ramy Ameryki.

Nowy Jork na nowo nauczył mnie projektowania wnętrz, powodów było kilka.  Po pierwsze – rozmach i wszechobecny luksus, który niemal wprost oznacza tam wygodę. Po drugie – forma i rozmiar zawsze wynika tu z  funkcji, a sama przestrzeń staje się odpowiedzią i elegancką oprawą. Pracując dla amerykańskich klientów musiałem nauczyć się nowych zasad. Zrozumieć zupełnie nową filozofię. Nowy Jork wymagał znacznie więcej. Więcej materiałów, więcej kolorów, tkanin, dekoracji, więcej luksusu.

 

Mniej znaczy – mniej. Nic więcej. Tak rozumieją to powiedzenie Nowojorczycy, szczególnie Ci z Manhattanu,  ale „więcej” musiało znaczyć również mądrzej, funkcjonalnej, wygodniej. Tu nie ma kompromisów. To, co tylko „dobrze wygląda”, a czego w Europie bronimy nazywając „designem” w Stanach nigdy by nie przeszło. Każdy mebel, każda forma, przestrzeń, muszą być, jak wspomniałem w poprzednim paragrafie – wygodne. Przede wszystkim wygodne, maksymalnie ergonomiczne, komfortowe w każdym calu. Ma być miękko, przestronnie, dużo i lekko, a przy okazji – pięknie.

Kilka lat temu, projektując wnętrza w sześciogwiazdkowym resorcie na Karaibach, dużo czasu spędziliśmy dyskutując z inwestorem o ilości tapicerowanych mebli w hotelowej restauracji. Żadne krzesło z twardym siedziskiem nie przetrwało tych negocjacji, ponieważ takie krzesła nie dostarczają użytkownikowi dostatecznego choćby komfortu. Gdy chwilę potem projektowaliśmy wnętrza apartamentów, historia z restauracji się powtórzyła. Znowu ten sam schemat – szerokie kanapy, ogromne fotele, miękkie jak torfowiska wykładziny, gigantyczne łóżka. W USA nigdy nie zapomina się o wygodzie.  Pracując przy najnowszym resorcie dla sieci Ritz Carlton z uśmiechem próbuję znaleźć w projekcie choć jedno „nietapicerowane” krzesło. Jak do tej pory bez skutku.

 

Tekst: Tomasz Tronina

Projekt i zdjęcia: Elicyon, SheltonMindel

Skontaktuj się z nami

Dzień dobry, nazywam się , piszę do Was z miejscowości , chciałbym porozmawiać odnośnie .
Proszę o kontakt na adres @ lub nr tel .

Zadzwoń do nas

792 785 222